Kiedyś wydawało mi się, że muszę znaleźć w sklepie dokładnie to co chcę. W sumie nadal czasami tak myślę 😉 Co więcej, kiedyś jak coś się popsuło albo potłukło to lądowało w koszu. Ale jednak wiele się w moim postrzeganiu zmieniło.
Ostatnio dużo rzeczy doprowadzam do pożądanego stanu sama:) Kupuję w internecie i jeżeli coś przyjdzie nie w takim kolorze jak chciałam to sprawa jest prosta: „przemaluje się” lub „poprawi się”.
I właśnie do tego chciałam Was zachęcić, do patrzenia na rzeczy szerzej. Co dobrego można z danej rzeczy wyciągnąć i jak ją dopasować do własnego wnętrza? Nie musi to być od razu malowanie drzwi jak robiłam to TU, ale można zacząć od małych rzeczy, które na przykład się popsuły, albo są tanie.
Kupiłam na Westwing buddę za 9 zł w strefie najniższych cen. Postawiłam go w sypialni na oknie i drugiego dnia zahaczyłam o niego zamykając roletę. Widziałam jak ląduje na ziemi i się roztrzaskuje. Mogłam sobie powiedzieć: tylko 9 złotych, trudno. Ale dlaczego miałabym z drugiej strony wyrzucać coś fajnego? Zatem postanowiłam go naprawić, w sumie nawet gdyby nie wyszło to i tak skończyłby w koszu.
Po upadku wyglądał tak:
Kupiłam pastę modelarską w Empiku za jakieś grosze i dorobiłam brakujące elementy. Jeden duży kawałek buddy na szczęście dał się przykleić na kropelkę 😉
Trochę zajęło rzeźbienie kształtu przypominającego początkowy, ale akurat taką zabawę lubię. Bardzo mnie relaksuje.
Po zaschnięciu oczywiście pasta miała inny kolor, ale i tak kolor oryginalny mi się specjalnie nie podobał.
Stał sobie zatem ten budda i czekał, aż mu znajdę farbę. A farba znalazła się sama na ostatnich warsztatach, o których pisałam TU. Dostałam próbkę w kolorze, który akurat idealnie zgrał się z mieszkaniem:)
Do tego pisałam ostatnio, że mając farby i podobrazie postanowiłam namalować sobie obraz? No i wszystko wyszło tak jak powyżej za buddą. Jeszcze jedno ujęcie poniżej – w sumie nie wiem jeszcze gdzie obraz będzie stał.
Obrazy są drogie i oczywiście cudownie być kolekcjonerem, ale mnie na razie na to nie stać więc pozostałe obrazy zamierzam też namalować sobie sama:)
Ale, żeby zachęcić Was bardziej do przerabiania i przemalowywania, pokażę jeszcze kilka innych rzeczy, które przemalowałam. Popiersie przystojniaka przyszło szarobure jak budda… teraz jest szare:)
Koszyki na poniższym zdjęciu były żółte, ale kupione za 20 zł więc szkoda byłoby nie spróbować coś z nich wyczarować. Przemalowałam bardzo lekko jasną szarą farbą (tą sama co popiersie, ale mocno zmieszaną z białą).
Gramofon też jest oczywiście przemalowany, ale już przez profesjonalistów. Początkowo był cimnożółty dębowy z różową tubą:) Renowacja wcale nie kosztowała jakoś dużo. Więcej czasu i zaangażowania niż pieniędzy. Gramofon rodzinny.
I co…? Da się? Naprawdę zachęcam Was bardzo. Kupujcie niedrogie rzeczy i nadawajcie im własny charakter. To wielka satysfakcja z niczego specjalnego zrobić coś fajnego:) A poza tym będziecie mieli coś niepowtarzalnego i pasującego do wnętrza.
Miłej niedzieli. Marta.
11 Comments
Budda po upadku wygląda o wiele lepiej niż przed 😉
Marta, rewelacja, też chcę taki obraz – świetny i idealnie pasuje do Twoich wnętrz. Pozdrawiam, Kasia
Marta, napiszę tak – budda jest zdecydowanie fajniejszy po upadku i przeróbce niż przed metamorfozą! Ale najbardziej zachwycił mnie obraz. Zanim przeczytałam, że sama go namalowałaś, już miałam pytać, gdzie go kupiłaś! Brawo!
W sumie, jak kiedyś będę miała więcej czasu to może namaluję jeszcze kilka:))))
Też tak myślę:) I z pewnością bardziej pasuje do wnętrza:) pozdrawiam, Marta.
Kasiu, dziękuję:) malowanie jest naprawdę fajne:) Gorąco polecam! Przyznam, że trochę się inspiruję obrazami które widziałam. Jeżeli szukasz inspiracji to zbieram na Pintereście: https://www.pinterest.com/lostintimepl/a-r-t/ . Tam też jest pierwowzór mojego Pewnie jeszcze coś namaluję:)
Też mam takie podejście- często podoba mi się forma, ale kolor niekoniecznie. Ale to nic bo zawsze można przemalować
Tak samo mam z ciuchami- mało mam rzeczy w swojej szafie, których bym nie przerobiła po swojemu….
U ciebie wszystko mi się podoba- budda, gramofon i koszyki….ale największe wrażenie robi twoje mieszkanie, świetnie zgrana całość Jestem pod ogromnym wrażeniem, idę oglądać resztę postów, aż do pierwszego
Pozdrawiam
Dziękuję Aniu bardzo Staram się więc cieszę się, że mi w miarę wychodzi Pozdrawiam serdecznie:)
Ja też uważam, że najlepszą drogą jest słuchanie siebie i przerabianie / tworzenie rzeczy zgodnych z tym, co właśnie w duszy gra. Ludzie zbyt łatwo rezygnują, tymczasem wewnętrzny artysta tylko czeka na przebudzenie. W moim mieszkaniu wszystko jest zgodne ze mną, zrobione ze mnie, przerobione, przemalowane. Bo to MOJE miejsce.
Zawsze warto dbać o to, żeby nasze otoczenie było spójne z naszymi chęciami. Ja dopiero zaczynam ten etap, a już jest o wiele lepiej :)
Zawsze najpierw musi być pierwszy krok:)) potem już z górki Pozdrawiam :))