Elementy wnętrz

Barcelońskie opowieści czyli przemyślenia różne…

Czy zastanawialiście się kiedyś tak poważnie co kieruje waszymi wyborami? Potrzeba chwili? Poważne przemyślenia? Okazja? Sugestia znajomych? Reklama? Na ile podatni jesteśmy na wpływy innych? Jak podchodzimy do elementów wyposażenia wnętrz? Kupujemy na kilka lat czy na długie lata? Moje przemyślenia pojawiły się w kontekście rożnych rozmów w temacie mebli inspirowanych, a konkretniej dlaczego je kupujemy. Lub inaczej: dlaczego tak duże mamy opory, żeby zapłacić więcej za oryginalne dodatki do domu? Jasne, najprostsza odpowiedź brzmi: bo nas nie stać na drogie. Może tak właśnie jest. Ale czy zawsze? Kiedyś meble i ważne elementy wyposażenia przekazywało się z pokolenia na pokolenie. Mam gramofon po dziadkach. W moim domu rodzinnym stoi lampa naftowa, też odziedziczona oraz pianino po moim tacie. Kiedyś wezmę je do swojego domu. Nie wyobrażam sobie żeby te rzeczy zostały sprzedane albo oddane. Dlaczego? Bo są piękne i mają wartość sentymentalną. Są wykonane starannie i z dobrych materiałów. Takich…

Na postumencie

Muzealnie?  Pretensjonalnie? Pewnie tak bym pomyślała gdyby ktoś mi powiedział, że mam postawić sobie w domu postument. Czy ktoś kiedyś widział w ogóle w prywatnym domu postument? Ja sobie nie przypominam. Nikt z moich bliższych ani dalszych znajomych nie ma w domu postumentu. Ogólnie to wyobrażałabym sobie raczej tego typu wnętrza z postumentami. Tak samo piękne jak i odległe moim możliwościom. [1, 2] Postumenty pojawiały się w moich inspiracjach bardzo często, ale nie zwracałam na nie uwagi ponieważ były zbyt dalekie naszej rzeczywistości. I znowu to styl belgijski zwrócił moją uwagę na to idealne rozwiązanie na puste przestrzenie. Jak to postument w stylu belgijskim??? Przecież styl belgijski jest „swojski”, bez zadęcia. Jeżeli coś się pojawia w stylu belgijskim to musi być normalne, do przeniesienia na nasz grunt. No i właśnie coraz częściej zaczęłam widzieć „normalne” postumenty. Dla mnie to ogromne odkrycie ponieważ wielokrotnie widzę puste niewykorzystane przestrzenie u znajomych czy…

Ramki (nie) na zdjęcia

Bardzo podobają mi się ramki na zdjęcia. Właśnie! Dosłownie ramki na zdjęcia, a nie zdjęcia w ramkach. Kupiłam dawno temu proste srebrne ramki i nie mogłam się przemóc żeby wstawić w nie zdjęcia. Może to fakt braku posiadania dzieci? Nie mam kogo namiętnie obfotografowywać 😉  A może po prosu i w tym temacie muszę inaczej :) Miałam więc niemały dylemat co z tymi ramkami zrobić. Głupio wyglądały puste. No i pewnego dnia po wizycie w Broniszach mnie natchnęło. Właściwie dlaczego by w sumie nie wstawić w ramki  zupełnie czegoś innego? Zamiast obrazów na ścianach zrobię sobie obrazki w ramkach! W Broniszach właśnie spotkałam bardzo ciekawą osobę, która otworzyła mi oczy na  R Y C I N Y. Był to Pan Przemysław Gondek. Jest tam całe stoisko pełne rycin a właściwie precyzyjniej mówiąc: miedziorytów, drzeworytów, kwasorytów akwatint, akwafort czy mezzotint… ufff… trudne nazwy na różne techniki druku. Mniejsza o szczegóły i…

Złoto nie jest takie złe :)

Kolor złoty zdecydowanie kojarzy się źle. Nowobogacko. Na propozycję złotej ramy do obrazu raczej słyszę nie. Lustro w złotej ramie już prędzej moglibyśmy zaakceptować. Ale takie elementy wystroju jak złote lampy, armatura czy uchwyty zupełnie nie budzą entuzjazmu.Co więcej wydaje nam się często, że wprowadzając jeden kolor dodatków (na przykład szczotkowaną stal na klamkach) musimy się trzymać raz wybranej kolorystyki i stylistyki. Dlatego może tak ciężko zaakceptować złoto. Bo rzeczywiście, jeżeli wszystkie dodatki miałyby być złote to zrobimy sobie Wersal. Ale właśnie chodzi o to, żeby takich złotych elementów było tylko kilka.Po co złoto? Bo jest ładne, ciepłe, eleganckie, dodaje szyku i klasy choćby najprostszemu wnętrzu. Spróbujcie. Kupcie coś w kolorze złota, najlepiej starego złota i zobaczcie jak wpłynęło na klimat mieszkania czy domu.Złoto ma różne kolory. Mi najbardziej podoba się stare złoto trochę pokryte patyną, może to być jak najbardziej mosiądz. Nie błyszczy wtedy aż tak bardzo i nie…

Coś nowego, coś starego…

Ostatnio towarzyszycie mi kochani w moich prywatnych wędrówkach:) To znaczy piszę na ogół o tym co mi w duszy gra w odniesieniu do mojego wnętrza. I tak teraz mam fazę na „coś starego”. Ogólnie moje mieszkanie jest trochę tradycyjne, ale dotychczas nie miałam nic prawdziwie starego.Nie wiem jak Wy się zapatrujecie na starcie lub antyki, ale ja miałam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo mi się podobają (oby nie w nadmiarze) a z drugiej strony kiedyś kupiłam coś starego a potem mi się ubzdurało, że to do kogoś należało a ja nie wiem czy ten ktoś miał pozytywną energię i co jeżeli na przykład teraz zła energia tej osoby krąży w moim domu??? Aha…potrafię się wkręcić, prawda? W każdym razie wyniosłam to małe coś do piwnicy:( Tak się skończyła moja pierwsza przygoda ze starociami :( A pojechałyśmy oglądać te starocie z Lidką aż do Czacza!W sumie najfajniej mieć coś starego…

Noworoczne dekoracje last minute

Jeżeli okazało się w ostatnim momencie, ze Nowy Rok będziecie witać w domu a co więcej, będziecie mieć gości to jeszcze jest czas żeby zrobić kilka dekoracji i sprawić, żeby ten wieczór był inny niż wszystkie. Wiele razy słyszę, że Sylwester to dzień jak każdy. A dla mnie tak nie jest. Może dlatego że ważne są dla mnie symbole i ten dzień przejścia ze starego w nowe jest też dla mnie symboliczny. Dlatego lubię nadać Sylwestrowi glamurową oprawę. To tak jak ze świętami o których pisałam Tu – lubię jak błyszczy :) W tym roku nie będę Sylwestra spędzała w domu, ale gdyby tak było to pewnie zrobiłabym kilka dekoracji i to nie tylko po to, żeby zrobić fajne zdjęcia na Instagram ;))))Tutoriale znajdziecie w linkach pod zdjęciami. [1, 2, 3][1][1, 2][1, 2]Trzeba przyznać, że największym przyjacielem Sylwestra jest złoty spray i brokat ;)Szukając inspiracji na noworoczne DIY natrafiłam na…

Navigate