Czy zastanawialiście się kiedyś tak poważnie co kieruje waszymi wyborami? Potrzeba chwili? Poważne przemyślenia? Okazja? Sugestia znajomych? Reklama? Na ile podatni jesteśmy na wpływy innych? Jak podchodzimy do elementów wyposażenia wnętrz? Kupujemy na kilka lat czy na długie lata?
Moje przemyślenia pojawiły się w kontekście rożnych rozmów w temacie mebli inspirowanych, a konkretniej dlaczego je kupujemy. Lub inaczej: dlaczego tak duże mamy opory, żeby zapłacić więcej za oryginalne dodatki do domu?
Jasne, najprostsza odpowiedź brzmi: bo nas nie stać na drogie.
Może tak właśnie jest. Ale czy zawsze?
Kiedyś meble i ważne elementy wyposażenia przekazywało się z pokolenia na pokolenie. Mam gramofon po dziadkach. W moim domu rodzinnym stoi lampa naftowa, też odziedziczona oraz pianino po moim tacie. Kiedyś wezmę je do swojego domu. Nie wyobrażam sobie żeby te rzeczy zostały sprzedane albo oddane. Dlaczego? Bo są piękne i mają wartość sentymentalną. Są wykonane starannie i z dobrych materiałów. Takich dzisiaj już nie można kupić. Te rzeczy się pięknie zestarzały. Z czasem wręcz zyskały na wartości i zachwycają wszystkich gości.
Mam wrażenie, że teraz przywiązywanie wagi do rzeczy jest negowane, trzeba kupować dużo, szybko wymieniać i znowu kupować. Nie przywiązywać się. Zmieniać mieszkanie, wszystko wyrzucać i znowu kupować.
Czasami jest tak, że pierwsze mieszkanie urządzamy nieświadomie, małym budżetem i przenosząc się później do większego chcemy mieć wszystko nowe, lepsze. Ale zazwyczaj dotyczy to rzeczy tanich, powtarzalnych, a w sumie często po kilku latach nawet niewiele wartych. Nie wyobrażam sobie bowiem chęci porzucenia starej dębowej szafy, czy komody po pradziadkach.
Oczywiście, jeżeli nie stać nas na podstawowe rzeczy to nie będziemy kupować klasyków dizajnu. Chociaż czasami, jeżeli mam być szczera, to chętniej widziałabym ładną sofę i lampę jako całość salonu zamiast miliona bezwartościowych mebli, które estetycznie nic nie wnoszą.
Co do wspomnianych klasyków dizajnu to akurat rzeczywiście fanką też nie jestem. Nie lubię rzeczy które są zbyt charakterystyczne i rozpoznawalne. Tak jak nie lubię ometkowanych ubrań, które z daleka krzyczą „jestem znany i drogi” – tak nie lubię mebli, które są przez wszystkich rozpoznawane.
To jednak nie zmienia faktu, że lubię rzeczy dobre jakościowo co niestety oznacza na ogół dość drogie Jestem z tych, którzy dom urządzają latami bo nie idą na kompromisy. Ale prawda jest taka, że po 5 latach nadal nie chciałabym nic zmienić w moim mieszkaniu. A rzeczy które kupuję zamierzam w dużej mierze wziąć ze sobą gdybym z jakiegoś powodu miała się przeprowadzić. A Wy?
Ile macie w domu rzeczy, z którymi nie chcielibyście się nigdy rozstać?
Jakość jest też znakiem rozpoznawczym stylu belgijskiego. Stylu w którym wszystko jest proste, ale świetne jakościowo, co widać na pierwszy rzut oka.
Ale dlaczego te rzeczy tyle kosztują?
Dlatego, że nie są produkowane masowo w Chinach? Dlatego, że wytwarzane są w Europie gdzie każdy chce żyć jak człowiek i swoją pracę wycenia po europejsku a nie po chińsku? Dlatego, że nie rozpadają się w pierwszym roku użytkowania? Dlatego, że po latach nadal wyglądają pięknie?
Czasami, żeby zrozumieć trzeba zobaczyć na własne oczy…..
Miałam taką okazję i mogłam zrozumieć jak wygląda praca, gdzie w ciągu jednego dnia jedna osoba składa tylko 5 lamp, gdzie każdy najmniejszy element jest kilkukrotnie oglądany czy spełnia wszystkie normy jakości, gdzie od pierwszej śrubki do zapakowania dba się o najwyższy standard… To bardzo zmienia perspektywę… Po takiej wizycie myślisz sobie… w sumie to nawet nie jest drogie…
Ciekawe doświadczenie, naprawdę. Poza tym, że przyjęto nas w fabryce VIBIA bardzo miło to również była to bardzo pouczająca wizyta. Ucząca szacunku do pracy i do właściwej jej wyceny.
Ja osobiście odkładam na dwie lampy Jedną podłogową do czytania i jedną stołową. Co sądzicie? Za kilkadziesiąt lat nadal będą piękne?
Pozdrawiam i pomyślcie… może czasami warto zainwestować w mebel, który dacie swoim dzieciom…