Styl belgijski mój ulubiony… czy może się znudzić?:) Mi się jeszcze nie znudził Stale odkrywam coś nowego i fascynującego. Ciekawe jest najbardziej to, że w sumie tak niedaleko nas myślenie o projektowaniu jest tak inne. Dzisiaj trochę o kuchniach. Już kiedyś o budowie okapu pisałam TU. Dzisiaj w sumie podobny temat, ale ciągle mi mało jeżeli chodzi o ten styl w internecie. Niestety pokazywane dzisiaj kuchnie raczej znajdą zastosowanie w domach niż w blokach ponieważ ich wspólną cechą jest to, że są raczej duże i mają wyspę. Ale warto popatrzeć, że kuchnia może być inna. Może niektóre rozwiązania da się przenieść do bloku. Myślałam nad swoją własną kuchnią ale niestety nie znalazłam możliwości skopiowania czegoś do siebie. Szkoda
O jaką różnicę chodzi? O zupełnie inne podejście do szafek w podziale góra dół oraz wyodrębnienie kuchenki jako elementu kluczowego. Zobaczcie o czym mówię. [1] [1] [1] [1] [1] [1]…
Belgijscy projektanci – Vincent Van Duysen (VVD)
Jeden z najlepszych belgijskich projektantów. W latach 80- siątych pracował w Mediolanie dla Ettore Sottsass a w 1990 założył własne studio w Antwerpii. Kwintesencja stylu belgijskiego. Naturalne materiały, kolory i faktury – wszystko to sprawia, że tworzone przez niego wnętrza są ponadczasowe. Nigdy nie są „najmodniejsze” ale zawsze na czasie. Dizajnerskie ale nie przesycone dizajnem, świetnie zaprojektowane a jednocześnie pozbawione typowych form uwielbianych przez naszych rodzimych architektów (podwieszane sufity, wnęki i zaułki w każdej ścianie koniecznie podświetlone wężami ledowymi). Piękna ponadczasowa klasyka i elegancja, czasami bardziej surowa czasami bardziej elegancka, ale w każdym z tych wnętrz chce się przebywać. W jego stylu zakochała się Europa i Ameryka. Świetny wywiad Julianne Moor z VVD TU. Jej dom jest również inspirowany stylem VVD. Uwielbiam jego styl, wyczucie, klasę i grę świateł. Wnętrza są dla niego równie ważne jak otoczenie, stąd duże okna i zieleń wchodząca do domu. Minimalizm w każdym aspekcie. Poniżej…
Decolor Home&Garden
Dzisiaj o kolejnym sklepie, który koniecznie trzeba odwiedzić. Moje pierwsze zetknięcie z Decolor miało miejsce dawno temu, kiedy sklep był jeszcze w Domotece. Byłam na etapie zmiany mieszkania i właściwie nic jeszcze nie miałam ale i tak nie mogłam się oprzeć, żeby nie kupić to koszyka, to trochę porcelany… po prostu nie mogłam się oprzeć:) Wtedy do Domoteki jeździłam tylko do dwóch sklepów Decolor i Nap. Myślałam kiedyś, że dostanę zawału jak stanęłam przed zamkniętymi na głucho drzwiami z informacją, że sklep się wyprowadził. Na szczęście internet pomógł szybko wyszukać nową lokalizację:)Sklep mieści się obecnie przy ul.Puławskiej 324 w Warszawie. O innych sąsiadujących sklepach jeszcze będzie mowa, ale Puławska jest absolutnym „must” w wyprawach wnętrzarskich. Wchodząc do Decolor mam wrażenie, że przenoszę się do innego świata, mogłaby to być Francja, Anglia albo moja ulubiona w stylu Belgia. To taki sklep gdzie chciałoby się zamieszkać. Dużo naturalnego drewna, kolorów ziemi, pięknych…